Walka do ostatniej chwili! Domaszewnica - Tornado 2:3
Po pewnej wygranie z Rokitnem wybraliśmy się na mecz z Domaszewnicą. Mecz na wyjeździe, boisko bardzo nieprzyjemne a i rywal z wyższego miejsca w tabeli niż ostatnio, także mieliśmy okazję żeby udowodnić swoją wyższość i chęć powalczenia o jak najlepsze miejsce w tabeli. Trener wystawił dość podstawową jedenastkę, bez większych niespodzianek, mianowicie w składzie: Norek - Kopeć, Zięba, Kowboj, Mentos - Tofel, Łoś, Zazuwiak, Bata, Olszewski - Kisiel.
Mecz w pierwszych minutach nie powalał, krótkie i nierówne boisko skutecznie uniemożliwiało kontrolowanie piłki, także przez pierwszych kilkanaście minut oglądaliśmy przekopywanie futbolówki z jednego końca boiska na drugie. Gospodarze stopniowo przejmowali inicjatywę o czym mogły świadczyć wzmożone ataki na naszą bramkę, coraz więcej długich zagrań jak i tych po ziemi, w efekcie napastnik gospodarzy który jest naprawdę szybkim chłopem, zabrał się z piłką mijając Mentosa i wpadł w pole karne, gdzie szybko został 'obezwładniony' przez Kowboja, niestety nieprzepisowo przez co w 20min mieliśmy jedenastkę dla gospodarzy. Norek zaczął nerwowo pluć w rękawice i powoli zastanawiać się w którą stronę może polecieć piłeczka. Pada strzał, Norek wybrał dobrze jednakże piłka dość dobrze uderzona i pewnie ląduje w siatce. Kolejne minuty to powtarzający się schemat: Nasze nieudolne ataki i kontry gospodarzy. Tuż przed końcem pierwszej połowy jedno z długich podań przy asyście nierównego boiska pokonuje Kopcia oraz Ziębę, napastnik gospodarzy nie mógł zmarnować takiego prezentu i pewnie pakuje piłkę do siatki. Do przerwy 2:0 jednakże wynik nijak nie oddawał przebiegu meczu, atakowaliśmy i stwarzaliśmy sytuacje bramkowe, jednakże ciężkie warunki i niekiedy nieudolne rozgrywanie piłki uniemożliwiało nam zdobycie bramki. 15min przerwy w których trener postanowił trochę pomieszać w składzie, za Kiśla wchodzi Leszek, a za Zazuwiaka Boda. Przerwa mija, sędzia gwiżdżę i rozpoczyna się kolejne 45min w których musieliśmy pokazać na co nas stać! Niemalże pierwsza akacja po gwizdku, w rolach głównych zmiennicy czyli Leszek i Boda którzy skutecznie przedzierają się pod pole karne gospodarzy, małe zamieszanie, Boda wykłada piłkę leszkowi a ten fenomenalnym że tak bym to ujął strzałem pakuje piłkę do siatki! Niedowierzanie po stronie gospodarzy, jak do tego doszło krzyczeli w myślach, pierwsza minuta doliczonego czasu gry i czarny koń tego meczu czyli Leszek pakuje piłkę do siatki. Gol kontaktowy dał nam nadzieję, tą której potrzebowaliśmy! Trener krzyczał że gramy z wiatrem także piłka coraz szybciej przedostawała się pod bramkę gospodarzy. Znów akcja podbramkowa, znowu zamieszanie, jednakże tym razem piłka wychodzi na rzut rożny. Trościańczyk podchodzi do piłki, wykonuje rzut rożny! i co? LECHO! "ze łba" pakuje piłkę do siatki i już po pięciu minutach od rozpoczęcia drugiej połowy mamy 2:2 Złapaliśmy wiatr w skrzydła! zaczynaliśmy napierać coraz mocniej i częściej, a gospodarze zaczynali mylić się coraz dotkliwiej, o czym może świadczyć akcja przeprowadzona w 70min kiedy to zawodnik drużyny przeciwnej po dobrym podaniu ze skrzydła przenosi piłkę nad pustą bramką! Odetchneliśmy z ulgą i zaczęliśmy kreować kolejne akcje podbramkowe w efekcie kolejny rzut rożny, kolejne zamieszanie iiiii GOL! Zięba w 75min pakuje piłkę na 3:2!
Końcowe 15min to niekiedy obrona Częstochowy połączona z akcjami ofensywnymi obu zespołów.
Ogólnie mecz pokazał że jesteśmy coraz lepsi, że potrafimy się zmotywować i walczyć o swoje. Mecz był naprawdę ciężki i niejednokrotnie brutalny o czym mogli przekonać się nasi zawodnicy. Boisko było bardzo nieprzyjemne i trudno było na nim "poklepać" ale to już przeszłość. Liczą się trzy punkty które wyszarpaliśmy, bo inaczej nie da się tego opisać Domaszewnicy z zębów!